czwartek, 27 czerwca 2013

Z kreska na miasto!

Niby nic bo cóż to takiego, taka kreska cyk i już jest a tyle o nią zachodu i trudu. Do puki jej się nie pozna wszystko jest łatwiejsze ;) - wystarczy jeden raz no może dwa i już przepadasz. Stwierdzasz, że bez niej się nie ruszasz. Jest jak uzależnienie ;). Oko bez niej jak nie oko. 

Kreska - temat przewodni posta, kreska wydobywająca piękno oka, które widać nawet jeżeli ma się 'syndrom' mega opadającej powieki ;) Posiadacie podobne odczucia jak ja? Jeżeli zaczniemy rysować/malować kreskę na oku to później trudno z niej zrezygnować? Staje się integralną częścią każdego makijażu? 

Ja tak mam, głównie do ich tworzenia używam kredek - dla mnie są łatwiejsze w obsłudze i łatwiej je poprawiać - jednak z zachwytem patrzę na cudne 'jaskółki' u dziewczyn i sama o takich marzę - a kredką ni jak można osiągnąć taki efekt dlatego też sięgam po eyelinery. Miałam różne - pędzelkowe nie sprawdzały się ponieważ ręka była zbyt nieporadna w przypływie stresu aby poprowadzić prostą kreskę - padło na eyelinery żelowe/kremowe - tu bywa różnie i nie wiem od czego to zależy. 

Metodą prób i błędów w poszukiwaniach idealnego trafiła się promo w rossmannie - szafa maybelline była odpowiednio zaopatrzona więc kupiłam ich osławiony żelowy eyeliner. Koszt jaki poniosłam to coś ponad 20zł. - za tą cenę otrzymałam eyeliner i pędzelek do jego aplikacji.

Produkt zamknięty w szklanym słoiczku zamykanym na metalową zakrętkę - materiał zakrętki średnio przypadł mi do gustu ponieważ mam wrażenie, że istnieje możliwość łatwego odkształcenia jej a co za tym idzie - doprowadzenie do nieszczelności i wysuszania naszego eyelinera





Produkt, który przez miniony miesiąc prawie całkowicie wyparł kredki z mojego makijażu - chyba nie skłamię twierdząc, ze max 4x użyłam kredki w miejsce eyelinera. 

+ łatwy w obsłudze
+ ułatwia naukę rysowania kreski
+ dość kremowa konsystencja - dla mnie to plus jednak nie jest to typowy żelowy liner
+ z łatwością można robić poprawki
+ przyzwoita czerń
+ nie odbija się na górnej powiecie
+ sprawdził się w podróży przy 34st C
+ nie rozmazuje się 
+ przy kontakcie z deszczem nie ma czarnych strug
+ załączony pędzelek bardzo dobrze się sprawdza
+ wydajny - mam tylko nadzieję, że szybko nie wyschnie ..
+ przy pomocy micela demakijaż bezbolesny
+ przyzwoita cena za tą jakość
+ dostępność - wszelkie drogerie/supermarkety wszędzie gdzie jest szafa maybelline

- gama kolorystyczna - uwielbiam granatowe/fioletowe kreski a tu kolorów brak :(

Nie wiem czy produkt wytrzymuje 24h na powiece ponieważ z przyczyn oczywistych nie sprawdzałam tej obietnicy - jednak kreska zmalowana rano spokojnie wytrzymuje do wieczora. 

Produkt używałam jak dotąd stosunkowo krótko bo raptem miesiąc - jednak miniony czas był tak różny w pogodzie, że eyeliner nie jedno przeszedł na moich powiekach i zaskakująco dobrze sobie poradził.

Tak naprawdę minusów brak - moim zdaniem produkt idealny dla jaskółkowych laików - ja mam wrażenie, że nie jestem w stanie tej umiejętności opanować - zbyt długo ćwiczę aby uwierzyć, że w końcu będzie tak jak tego bym sobie życzyła ;) dlatego też gorąco polecam dziewczynom, które lubią mieć dobrze podkreślone oczy.

pozdrawiam
.biemi

wtorek, 25 czerwca 2013

Jak zorganizowac slub i nie zwariowac? part 3

Teraz wszystko kręci się koło tego i można powiedzieć, że każda wolna chwila czy też myśl krąży przy temacie ślubnym - jak już jako tako stroje są ogarnięte i wizja przyjęta to pozostaje cała reszta - bo wiadomo wyglądać trzeba i to jest naj ;) a reszta poczeka. Jednak mimo wszystko o reszcie też trzeba pomyśleć. 

Teraz chodzi głównie o tort bo to też nie lada gratka jest ale i o kwiatki i o wszystko co trzeba jeszcze załatwić ;) . W sumie zazwyczaj tort jest jakimś punktem kulminacyjnym na takiej imprezie i każdy na niego mniej lub bardziej czeka. W sumie nie wiem czemu przecież to nie urodziny no ale tort musi być - mimo, że po % ciasta ciężej smakują to się je je i podziwia :).


Moja wizja tortu od lat niezmienna jest, lubię torty 'gładkie' a mianowicie te z masą cukrową, lukrem plastycznym, marcepanem jak kto woli - ale takie na których uciecha dla oka jest najważniejsza :). Jak na nie patrze to widzę małe dzieła sztuki takie wymuskane wychuchane :)









Zderzenie z rzeczywistością w tym przypadku jest takie, że każdy bierze się za głowę: jak możecie chcieć taki tort przecież to jest słodkie itp itd - ja wiem ten lukier zabija cukrem ale coś za coś ;) środek będzie delikatny i się może dogodzi. Przy tej kwestii mam pytanie do Was jako potencjalnych konsumentów - pamiętacie jak wygląda tort po weselu? czy bardziej jak smakował? ja jestem z tych, które smaku tego cuda nie pamiętają a zawsze pamiętam na czym był podany i jak wyglądał ot taki wzrokowiec ze mnie. Ciekawa jestem jak jest z Wami :)

Dobra mamy tort teoretycznie ;) to teraz szukamy kwiatów, które panna młoda czyli ja będę dzielnie dzierżyć w dłoni, tu natomiast jestem mało wybredna (tak mi się wydaje) choć w sieci nie znalazłam konkretnie tego czego chcę ;) tylko tak mniej więcej ;) jedno co jest pewne to kolory, nie ważne kwiaty choć za storczykami nie przepadam ;) to będzie dominować róż zaraz po nim biel a na końcu fiolet i ciut zieleni co by troszkę łąki poczuć :) myślę, że uda mi się znaleźć kompetentną panią która zrozumie o co chodzi - bo próbnej wiązanki robić nie będę a o czymś taki też już słyszałam ;) 




Mamy tort, mamy kwiaty i jest samochód który trzeba jakoś takoś ubrać - lalka na środku maski odpada ;) tona kwiatów odpada i tu zonk bo niekoniecznie podobają mi się propozycje on line ;) i nie mam nawet za bardzo co wyłuskać - bo samochód będzie czarny ;) i jeżeli macie ciekawe propozycje to chętnie na nie spojrzę bo moje oko chyba za słabo szuka ;) 

Każdy etap ma swój fajny dreszczyk emocji ;) i tych emocji teraz będzie co raz więcej ;) 

pozdrawiam
.biemi

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Cytrynowe zakupy :)

A konkretniej zakupy na cytrynowa.pl. Jedna z Blogerek wzięła sprawy w swoje ręce i nie czekając aż praca sama się znajdzie założyła własną drogerię internetową. Jako, że oferta ciekawa, różnorodna nie oparłam się i poczyniłam niewielkie zakupy :). 
Zakupy dotarły do mnie ekspresowo - paczka zapakowana tak, że nic nie miało prawa się zniszczyć. Każdy produkt opakowany i dopieszczony ;) Nie można nie zauważyć, że wszystko dopięte na ostatni guzik i na dokładkę pyszne żelkowe cytrynki, które ledwo co wytrwały do zdjęć ;) 



Zaopatrzyłam się w kolejny piasek od GR - ten kolor nie był dostępny u mnie stacjonarnie to sobie kliknęłam na cytrynowej ;), dodatkowe pierwszy raz spotkałam się z olejkiem o zapachu maciejki nie mogłam sobie go odmówić bo wg mnie żaden inny zapach nie jest bardziej romantyczny :). Suchy szampon od Batiste tym razem padło na wersję wiśniową zobaczymy co z tego będzie :). Na zachętę od sprawczyni zamieszania Patrycji dostałam gąbeczkę z p2 i próbkę kremu Alverde. 
Z jakości obsługi jestem baardzo zadowolona dlatego też zachęcam do odwiedzenia:. cytrynowa.pl należy wspierać swoich!!!
Ot i to się nazywa dobre rozpoczęcie tygodnia :D.  
Dziękuję Patrycjo!!
pozdrawiam
.biemi

sobota, 22 czerwca 2013

Maseczka idealna ?

Jeżeli istnieją ideały to mam wielką nadzieję, że ten produkt na dłuższą metę takim się okaże. Zakupiony przy okazji -40% z myślą o mym lubym ;) miałam niecny plan  aby poprawić kondycję jego skóry - nie dał się namówić (jeszcze;)), a że maseczka u mnie długo nie może zalegać stwierdziłam, że jak nie on to ja. Pierwszy raz nałożyłam i się zdziwiłam jak ładnie oczyszcza ten produkt pory. Odkąd mamy więcej słońca przestałam robić maseczkę aspirynową i kondycja skóry na moim nosie zaczynała dawać wiele do życzenia. Można powiedzieć, że całkiem przypadkowo znalazłam teraz jej zastępcę. 

skład
Aqua, Kaolin, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Propylene Glycol, Vaccinum Myrtillus Extract, Sulfur, PEG-30 Castor Oil, Alpha - Glucan Oligosaccharide, Triethanolamine, Acrylates/C 10-30 Crosspolymer, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Imidazolidinyl Urea, Parfum, D - Limonene.

Na twarzy mamy lekkie błotko, które lubi się wchłaniać. 



Przy miejscach gdzie próbowałam swoich sił przy niedoskonałościach, po nałożeniu maseczki odczuwałam lekkie szczypania, które po niecałej minucie ustępowało i dawało ulgę. Produkt bardzo łatwy w aplikacji i zawartość saszetki całkowicie wystarcza aby pokryć całą twarz. Przy użyciu z peelingiem skóra na twarzy stała się bardziej gładka i znacznie lepiej oczyszczona. W moim przypadku jest to maseczka, która w sytuacji kiedy na drugi dzień potrzebuję wyglądać super ekstra kul ;) zdecydowanie ułatwia zadanie. Użyta wieczorem daje super przygotowanie do nakładania podkładu na drugi dzień. 

Produkt mnie nie podrażnił, dał rewelacyjne efekty w walce z nieprzyjacielami na nosie :). Niestety obawiam się tego, że moja cera przyzwyczai się do tego specyfiku jednak pożyjemy zobaczymy. Na tą chwilę jest to mój nr 1 wśród maseczek - dzięki niej mam chęć spróbować innych produktów z tej serii. 

Uważam, że maseczka sprawdzi się u osób z cerą mieszaną i tłustą, przy suchej i naczynkowej cerze może okazać się zbyt drażniąca. 

Produkt można dostać w drogeriach./ supermarketach za ok 3 zł za saszetkę dwukomorową, która starczy nam na dwa razy :)| 

A Wy miałyście z nią do czynienia? 

Miłego popołudnia!
pozdrawiam
.biemi

wtorek, 18 czerwca 2013

Proba sil!

Cały czas walczę z opadającą powieką - próbuję jak mogę aby je zaczarować i bardziej otworzyć oko. Obecnie jestem na etapie ćwiczenia makijażu ślubnego. Postanowiła, że sama wykonam swój makijaż - raz w życiu malowała mnie 'kompetentna' osoba nie było źle jednak jak patrząc na zdjęcia to wolę oddać się we własne ręce :). Jedyne czego od siebie oczekuję to aby makijaż ładnie i schludnie prezentował się na zdjęciach:). Rzucam sobie sama wyzwanie aby przez dwa najbliższe miesiące wyrobić sobie rękę tak aby w godzinie '0' mi nie zadrżała :). Już teraz wiem, że zrezygnuję z eyelinera - wolę aby to wszystko wyglądało bardziej subtelnie i romantycznie ponieważ chcę postawić na wyraźne cienie to kreska wg mnie nadawałaby zbyt dużego dramatyzmu. Wrzucam moje ostatnie zmagania - w rzeczywistości mi się to baardzo podobało jednak aparat nie współpracował i podkreślił wszelkie niedociągnięcia i ziarno momentami było nie do zniesienia.





W roli głównej są paletki Sleeka 'Respect' i 'Matte Darks'  i pozostałe neutralne kolory wspomagał Inglot :). 

Już teraz widzę, że potrzebuję na już dobrej bieli o satynowym wykończeniu aby kąciki dobrze zaznaczyć :)- może polecacie coś konkretnego ?

Jak dla mnie to jeszcze taka Panna Młoda z okiem po 24, trzeba zawalczyć o dokładniejsze wykończenie :). 
pozdrawiam
.biemi

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Na leniwca !!!

Ja dziś świętuję i leniuchuję :) przyjemnie rozpoczynam nowy tydzień 
sama sobie życzę sto lat :) 



Dzień wolny od pracy - trzeba dojść do siebie po szalonym weekendzie i dać wieeele dobrego dla swojego ciała bo czas leci nie ubłagalnie :) 

pozdrawiam 
.biemi

sobota, 15 czerwca 2013

Ziolowy ogrod od ewy

Ziołowy chyba tylko z nazwy...Początkowo bardzo zadowalający aby z czasem nieźle mnie przeturbować. Żel do mycia twarzy z Eva Natura z serii Herbal Garden z nazwy ma łagodzić i oczyszczać w praktyce bywa różnie. Produkt zamknięty w wygodnej tubie - prezencja miła dla oka kusi i wabi aby go zakupić ale nie dajmy się zwieść pozorom. 


Stosunkowo niedawno Annathea pisała u siebie na blogu, że potrzebuje pomocy bo wyżej pokazany żel mocno ją przesuszył - stwierdziłam wtedy 'nie możliwe' przecież jest super :) jednak to były ok 2 tygodnie od rozpoczęcia użytkowania. Jednak jak napisałam, że u mnie po nim jest ok tak zaczęły się schody. Nie miałam klasycznego 'wysypu' że skóra się oczyszcze. U mnie negatywne skutki użytkowania specyfiku zaczęły się niepozornie od lekkiego świądy po obu stronach na rzuchwie - stwiedziłam alergia coś zdjadłam i się zrobiło, jednak problem zaczął się pogłębiać, do świądu zaczęły dochodzić małe czerwone krostki, głowię się i troję co jest tego przyczyną nadal zrzucam winę na alergię. Zmiany pogłębiały się prawie z dnia na dzień - na koniec doszedł meeega przesusz tych okolic takie chorobowe płaty przesuszonej skóry mi się zrobiły - z daleka nie raziło to bardzo po oczach jednak przy bliższym przyjżeniu się nie było dobrze. Leki przeciwalergiczne nie pomagały problem się nasilał - przestałam nakładać podkład aby wszystko mogło oddychać i w sumie po ok 1,5 tygodnia przypomniałam sobie, o notce Annathei i odstawiłam żel. Żel został odstawiony problem zaczął się leczyć - po dwuch dniach było znacznie lepiej - świąd ustąpił a krostki powoli zaczęły schodzić a przesusz został dobrze nawilżony. Jakiś czas temu twierdziłam, że żel z Vichy jest zbyt mocny - jednak on to pikuś przy tym .

Skład:

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Glycerin, Sodium Chloride, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Allantoin, Trifolium Pratense (Clover) Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum, Lactic Acid, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone / Methylisothiazolinone, Propylene Glycol, Tetrasodium EDTA, Limonene, Linalool

Nie polecam go nikomu nie warto - nie jestem pierwsza, która została przez niego źle potraktowana - lepiej omijać - ja zakupiłam do kompletu tonik, który ma przyzwoity skład - przy toniku pofatygowałam się o spojrzenie na skład z żelem było tak, że wzięłam i już tym razem nie trafiłam dobrze. 

pozdrawiam
.biemi

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Ujarzmic skorki!!

Przeglądając blogi dziewczyn , które tematycznie głównie skupiają się na paznokciach - zaczyna się marzyć o tym aby i nasze dłonie wyglądały podobnie. Mając ładną płytkę mamy połowę sukcesu - jednak bez odpowiednio wypielęgnowanych skórek będziemy mieć marny efekt. Do niedawna jedyny sposobem na usunięcie skórek jaki stosowałam było wycinanie przy pomocy cążek, wyglądało to różnie raz lepiej raz gorzej, ale zawsze kończyło się to w pewnym momencie nieefektownymi zadziorkami. Na przeciw zadziorom wychodzą preparaty ułatwiające usuwanie skórek , których działanie czasem daje wiele do życzenia. W dość krótkim czasie stałam się posiadaczką trzech specyfików - dwóch z essence i jednego od Lovely - każdy z nich ma to samo zadanie - usuwać skórki - jak to wyglądało w praktyce opiszę poniżej. 


Pierwszy jaki zakupiłam to 'usuwacz' jest od Lovely: 
Preparat zamknięty w prostej buteleczce, do aplikacji mamy wygodny pędzelek - preparat nakładamy na skórki i czekamy aż zacznie działać ... czekamy i czekamy i czekamy itd itp - próbowałam kilka razy i nic - skórki lekko zmiękczone bez możliwości usunięcia ich za pomocą patyczka. Przy moich skórkach działał po ok 3 - 4 min jak po półgodzinne moczeniu w ciepłej wodzie - skórki przygotowane do wycinania a nie do usuwania - więc w moim przypadku produkt trafia do kosza - ponieważ nie spełnia moich oczekiwań nie działa - nie polecam - cena zachęcająca bo ok 4-5 zł jednak dla mnie jest to nieużytek. 

 

Drugi 'usuwacz' jest z essence - również prosta buteleczka - aplikator pacynka jak w błyszczyku - łatwa aplikacja. Producent twierdzi, że preparat działa już po 15 sekundach. Podobnie jak z lovely nakładam czekam i czekam i czekam i nic. Tu nawet skórki nie są za bardzo zmiękczone - również miałam kilka podejść jednak bez powodzenia, ba nawet mogłabym rzec, że preparat przesusza skórki i je pozostawia w gorszej kondycji niż przed aplikacją - kolejny produkt do kosza - nie działa nie usuwa skórek nawet ich nie zmiękcza więc nie wypał jakich mało - koszt to ok 8 zł.


Trzeci 'usuwacz' jaki trafił do mnie to również produkt z essence jednak od razu różniący się od jego dwóch poprzedników formą podania. Produkt zamknięty w tubce z małym otworkiem - aplikacja nie co mniej wygodna niż przy pacynce i pędzelku ponieważ czasem możemy nieopatrznie zaaplikować za dużo produktu. Według producenta ten preparat działa po 1-2 minutach - u mnie jest tak po ok 1,5 minuty mogę sobie elegancko podważyć skórki, po czym aplikuję preparat ponownie czekam kolejne 2 minuty i mogę zabrać się za usuwanie skórek. Używając poprzedników miałam wrażenie, że moje skórki są jakieś oporne jednak stwierdzam, że preparaty były mocno nie trafione. Przy tubie mogę śmiało powiedzieć, że działa nie jest to ideał - poszukuję dalej lepszego preparatu, ale chociaż działa. Czasem musiałam się wspomóc cążkami jednak miało to miejsce zwykle wtedy kiedy mocno się 'zapuściłam'. Produkt jest już wyzerowany jak na razie nie zakupiłam kolejnego opakowania bo na stanie mam coś nowego co może okazać się, że jeszcze lepiej działa ;) ale to czas pokaże. Cena tubki z essence to koszt ok 8-9 zł. 


Podsumowując produktu do skórek są różne, jest ich sporo na naszym rynku jednak sądzę, że jak one będą działać w dużej mierze zależy od naszych skórek. Niemniej jednak należy pamiętać, że są to preparaty silnie działające - po zakończeniu usuwania należy dokładnie umyć ręce i dopiero przejść do kolejnego etapu pielęgnacyjnego. Produkty mogą wysuszać skórki, czasem u mnie przesusz wygrywa z dobrym nawilżeniem, jednak ostatnio zaczęłam doceniać wszelkie oliwki które super dają sobie z tym radę. Uważam, że używanie takich preparatów jest lepsze od wycinania skórek - jest to mniej inwazyjne i przerywamy ciągłości tkanek. 

A Wy w jaki sposób walczycie ze skórkami?? 

pozdrawiam
.biemi

wtorek, 4 czerwca 2013

Piasek cz. 2 Golden Rose Holiday nr 56

Dziś na nowo będę kusić piaskiem z Golden Rose. Po chwilowym braku piasków i utrudnionym do nich dostępie na nowo możemy je kupować on-line jak i stacjonarnie. Jak na razie ja trzymam się twardo i nie dokupuję kolejnych :) - mam dwa 56 i 65 i powiedzmy że mi to wystarcza :). 

Słodki róż o nr 65 przedstawiałam tu klik

Drugi piasek od Golden Rose z serii holiday to nr 56. Totalne przeciwieństwo w wyglądzie do 65. Brudna czerwień z dodatkiem brokatu.





Jakościowo lakier tak samo dobry jak nr 65

+ szybko schnie 
+ dwie cienkie warstwy pięknie wszystko kryją
+ łatwa aplikacja
+ wygodny pędzelek 
+ trwały 

jedyne co jest nie bardzo w piaskach to ich zmywanie jak przy różowym bez brokatu było po prostu chropowato to tu z brokatem jest chropowato i trudno dokładnie szybko go zmyć ze skórek - ale to jest jedyny techniczny minus jaki mogę przypisać tym lakierom.

aaale :)

Patrząc teraz na ten kolor nie wiem co mi wpadło do głowy, że go kupiłam bo prawdę mówiąc on mi się nie podoba i jest mega świąteczny - a do gwiazdki jeszcze trochę ... na razie myślę o wakacjach a nie o ubieraniu choinki. Prawdą jest to, że przeglądając piaskowe wpisy to moją uwagę głównie zwracały piaski z brokatem, ale po tym jak mam brokatowy i nie brokatowy uważam, że te z dodatkiem ładniej prezentują się na zdjęciach i przez to są takie bardziej kuszące  - takie dla srok :P, a na paznokciu średnio mi się ten efekt podoba. Może to wina odcienia jednak nie wiem czy kolejny brokatowy piasek wpadnie w moje ręce. Z nim mam wrażenie, że moje dłonie wyglądają staro - można rzec dodaje mi lat ;). Możliwe, że pora roku nie sprzyja temu kolorowi - a ja lubię w różnych okresach inne kolory na paznokciach latek i zimą co innego u mnie gości, dlatego może grzecznie poczeka sobie do zimy i wtedy go docenię kolorystycznie ponieważ formułą nadal jestem zauroczona. Nawet na paznokciach u stóp ślicznie piasek się prezentuje. 

Po próbie na sobie samej stwierdzam, że ładniejsze są piaski 'czyste' :) 
a Wy które wolicie? - wiem, że jeszcze są takie niewiasty :D:D:D, których urok piasków nie bierze :) podziwiam ! :) 
pozdrawiam
.biemi

niedziela, 2 czerwca 2013

Jak zorganizowac slub i nie zwariowac? part 2

Jak by nie patrzeć godzina zero zbliża się i zbliża nie ubłagalnie - a my cały czas w tym samym punkcie co 5 miesięcy temu, jeszcze panika mnie nie ogarnia - choć może nie słusznie ;). Uważam, że wszystko jest pod kontrolą i mamy masę czasu :)


Jednak nadchodzi teraz czas baardzo ważnych decyzji - a mianowicie jakie buty? Wymyśliłam sobie, że absolutnie nie chcę białych czy też takich typowo ślubnych po prostu nie i już. Miałam nadzieję, że znalezienie butów idealnych nie będzie aż nad to trudne zwłaszcza, że wiem czego chcę. Ma być wygodnie i ładnie: obcas 6 cm, zaokrąglony/spiczasty czub, najlepiej skórzane (lakierowana skóra, bądź cieniutki zamsz) w różowym bądź fioletowym kolorze i mogłoby się wydawać, że takich butów jest na pęczki. A tu zonk - wszędzie są buty na niebotycznych obcasach z dodatkową platformą - nie lubię takich nie umiem na takich chodzić i to jest niezdrowe ;) dwa mój M. jest tylko i aż 10 cm ode mnie wyższy więc nie rozsądnie by było robić z siebie wyższą niż jestem na co dzień. Najchętniej założyłabym baletki bo to jest obuwie nr 1 dla mnie, jednak wiem, że sylwetka na obcasie ładniej się prezentuje więc już pogodziłam się z myślą, że obcas musi być, ale chcę aby te buty były ładne.. 



Może Wy widziałyście gdzieś buty spełniające moje wymagania to dajcie znać :) bo te które ja zamieszczam są ładne aaaale szpilka zabija wysokością ... 
Ostatnio dość poważnie zaczęłam jeszcze rozważać uszycie sobie butów na miarę - takich 'profesjonalnych' jak mają tancerki - tu dobór wysokości obcasa i koloru byłby bezproblemowy jednak to, że te buty są atłasowo błyszczące średnio mi odpowiada - ale jeżeli nie znajdę butów idealnych już zrobionych to będę musiała pozostać przy szyciu... 



Ok, jak będę mieć buty, które i tak mało kto będzie widział bo kieca do ziemi to jeszcze przydałoby się coś na głowę - a być musi bo chcę aby tak tradycyjnie było, ale nie tak, że jak się na mnie popatrzy to tylko na myśl przyjdzie "jeszcze piórko by sobie w t***k wsadziła" tak z umiarem :). Średnio mi się welony podobają ponieważ zazwyczaj są takie zwyczajne i nawet przeszukując internetowe zakamarki to jak dla mnie jakoś to średnio wypada.. jestem zauroczona woalkami jednak mało, która pani w salonie ślubnym rozumiała to co ja mówiłam  - ponieważ ja chcę woalkę, ale bez kwiatków i jakichkolwiek dodatków woalka doczepiona do welonu i już bez zbędnych ozdobników. Poradzono mi aby udać się do modystki i taki mam zamiar no ale czasu mam jeszcze dużo więc mi do niej nie po drodze. Do dziewczyn doświadczonych - kto Wam dobierał welon?? 

          

         


I jak tu teraz tak baaardzo ważne decyzje podejmować aby później nie żałować ?? :)

pozdrawiam
.biemi

sobota, 1 czerwca 2013

Skittlesa ?

Wszyscy mają mam i ja :) Skittlesy dziś królują wszem i wobec bo dziś niby dzień Skittlesa  :) 
Poszalałam i jest na bogato w dwóch wersjach - do wybory do koloru raz na ostro raz na łagodnie :). 

Wersja HARD:
Lakiery: GR nr  344, Lovely nr 90, wibo by jamapi nr 1, GR nr 67, Rimmel nr 315




Wersja Light:
Lakiery: Manhattan nr 61V, p2 nr 030, Beauty New, Wibo nr 3, Miss Sporty nr 326




Ja dziś raczej mam nastrój bojowy więc pozostaję przy wersji na ostro. 
A Wy którą byście wybrały??

pozdrawiam
.biemi

2. foto skrot - maj

Witam w dzień radosny bo w dzień dziecka !!

To co działo się w maju - czasem słońce czasem deszcz.

1. w końcu wygrzebałam dwa kółka
2. były spacery po deszczu
3. dogrywka z -40%
4. na stacjach benzynowych są dziwne lalki  

5. deszczowa Stolica
6. kolorowe mury 
7. CNK - tyle byłam w stanie zobaczyć - po dwóch godzinach stania w kolejce poddaliśmy się
8. zniechęcanie do palenia



9. próbuję rozpieszczać się od wewnątrz
10. dla równowagi mango zabijające cukrem - ale jest pycha
11. w zimne wieczory - umilacz
12. też znalazłam swoją coca colę

W maju dużo się działo złego i dobrego oby czerwiec był lepszy :)

pozdrawiam
.biemi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...