Była promocja i była szybka decyzja. Mówi się 'co nagle to po diable' ;). Co lepsze dokonując zakupu byłam przekonana, że czytałam pozytywne opinie(pomyliłam z tintem od Bell) . W taki właśnie sposób za całe 8 zł zakupiłam swój pierwszy mazak do ust od Pierre Rene. Te osiem złociszy to nie wiele, jednak dla mnie w tym wypadku w tym momencie to aż nazbyt wiele. Z chęcią bym krzyczała wszem i wobec uwaga na Szmirę!! Nawet pod postem pojawiły się głosy, że tint jest lipny.. Jednak do puki nie spróbowałam to nie wiedziałam.
Zanim napiszę co z nim jest nie tak można sobie chociaż na zdjęciach pooglądać jak to wygląda.Wybrałam soczysty róż o wdzięcznej nazwie Flamingo Pink Produkt zamknięty w małym plastikowym opakowaniu. Aplikator - pędzelek
Prezentacja na ustach :)
na 'golasa'
klikając na zdjęcie - powiększymy je i będzie lepiej wszystko widać :) konkretnie będzie widać niedociągnięcia w malunku, można zobaczyć niedociągnięcia i przeciągnięcia ;) co przy tym pędzelku jest dla mnie nieuniknione.
+ zapach - pachnie jak truskawkowa mamba - i jest to jedyny plus
- aplikator - kompletnie nie precyzyjny nawet z lusterkiem miałam trudności z równym nałożenie produktu
- smuży - nie pokrywa ładnie kolorem ust
- bardzo nie trwały - moment i mi znika - zjadam go momentalnie
- dozowanie produktu - jest to forma wyciskanego mazaka (na marginesie jak miałam takie mazaki to też były słabe i nie miały mocy) trzeba się nawciskać żeby wydobyć wystarczającą ilość produktu najlepiej byłoby jakby produkt stał pędzelkiem do dołu - choć i tak przy tym nie zbiera się go na tyle aby szybko sobie go wycisnąć
- przez brak precyzji bardzo łatwo nie ładnie brudzić górę mazaka przy pędzelku
- nie zastyga - nawet jak robiłam próbę na dłoni to po jakimś czasie bezproblemowo go mogłam sobie dokładnie zetrzeć
- tandetne opakowanie - moje złote ręce raz dwa go 'nie chcący' rozbroiły na części pierwsze
- niby jest nawilżający - ciekawe ;) nie zauważyłam
- pędzelek jest niemiły nie tyle co twardy a taki nie miły po prostu
- cena regularna to ok 14 zł - co jest totalną pomyłką - moje 8 zł w moim odczuciu zostały zmarnowane.
Kupując go oczekiwałam trwałego ładnie wyglądającego pomadko-błyszczyku
Jeżeli się zastanawiałyście nad jego zakupem to sobie odpuśćcie - nie warto!
Lichota jakich mało - dawno żaden kolorowy kosmetyk, aż tak mnie nie rozczarował.
Blech ;)
Nie polecam!
pozdrawiam
.biemi