Przy sobocie kiedy wszędzie praca wre słów kilka o ścieraku do stóp chcę wyskrobać. Mowa o peelingu z biedronki - generalnie takiego produktu w mojej łazience nie ujrzycie, zawsze jeżeli traktowałam stopy peelingiem to nie takim konkretnie do nich przeznaczonym a takim do całego ciała bo w sumie stopy to jakby nie było część naszego ciała ;). Ten wpadł mi w ręce bo opakowanie jakieś ładne i promocja chyba była, ale tego całkiem nie pamiętam - po prostu wtedy jak go kupowałam to był wysyp produktów biedronkowych w nowych opakowaniach - uśmiechał się do mnie więc go wrzuciłam do wózka między masło i chleb a co!. Teraz mogę spokojnie napisać, że to był pierwszy i ostatni raz kiedy sięgam po produkt tego typu, ale o tym dlaczego to nieco niżej.
Produkt zamknięty w prostej tubie (wolę peelingi w słoikach) - konsystencja przyzwoita kremowa z drobinkami - podobno zawiera naturalny pumeks ale nie zagłębiałam się w skład
Jak to peeling a oczyszczać, ścierać niepożądaną warstwę naskórka i jak dla mnie ma wygładzać!!! A stopy są paskudne bo tam są przeróżne zgrubienia itd itp co każda ma to widzi ;) - ale o produkcie nie polubiłam się z nim kompletnie przy częstym użytkowaniu mniej więcej co dwa trzy dni (co zwykle mam w zwyczaju z innymi peelingami) robił mi takie bardzo nie fajne zadziorki - małe ale zawsze zadziorki, których nie znoszę bo są be. Niby jest delikatny a jednak są tam jakieś drobinki, których tak naprawdę jakoś bardzo nie czuć które zadzierają. Spotkałam się z opiniami, że peeling jest za delikatny, ja stwierdzę, że jest dziwny i nie godny uwagi. Miałam wrażenie również, że w czasie jego użytkowania stopy potrzebowały lepszego nawilżenia. W ogóle moim zdaniem peelingi do stóp do zbędny dodatek w łazience - po tym nie mam chęci kupować kolejnych stricte do stóp - pozostanę przy peelingach ogólnych które przy okazji ładnie pachną.
.biemi