poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rimmel Match Perfection w kilku slowach . . .

Pisałam, że o nim się mówi, teraz napiszę, że o nim się mówiło - ponieważ przez minione 2 mc zdecydowanie całe zawirowanie koło niego ucichło. W sumie sama do końca nie wiem jak się do niego ustosunkować. Tragedii nie ma ale do szaleństwa też sporo brakuje. I tak po ponad dwóch miesiącach maziania się, przyszło napisać swą opinię na temat podkładu Rimmel Match Perfection. Już w czasie jak byłam w jego posiadaniu odkryłam u Anwen, że są dwie wersje tego podkładu, pomocny post-> KLIK. Jak się okazało ja mam tą 'gorszą' wersję - odróżnić je można za pomocą wielkości czcionki jaką jest napisany kolor podkładu na pasku plus oczywiście zawartość jest trochę inna. Ale z braku wiedzy i doświadczenia zakupiłam w promocji o czym pisałam TU. Sądzę, że jeżeli weszłabym w jego posiadanie w okresie zimowym, na pewno nasza wspólna przygoda dość szybko by się zakończyła.

O produkcie - zamknięty w szklanym słoiczku, w środku spotykamy plastikową zatyczkę, która zabezpiecza przez migracją podkładu - jednak migracja tej zatyczki w moich dłoniach była przeogromna, aż w końcu jej się pozbyłam ponieważ będąc zaspaną nie raz z gracją lądowała na mych kolanach pozostawiając podkład tu i ówdzie. W moim posiadaniu jest kolor nie jako najjaśniejszy bo Ivory 100




Obawy co do koloru były, zazwyczaj mam problem z doborem koloru i zawsze do pierwszego użycia mam pewnego rodzaju obawy co to będzie. Jedno czego temu produktowi nie mogę zarzucić to tego, że się nie dopasowuje do skóry. To co producent pisze, że dostosowuje się do tekstury i koloru skóry w moim przypadku sprawdza się w 100%. 

Konsystencja lekka, żelowa w moim przypadku jedynie palce były w stanie dość dobrze rozprowadzić podkład na twarzy. Jako fanka pędzli nie potrafiłam go dobrze zaaplikować, strasznie smużył i wyglądało to wszystko nieapetycznie - więc pozostały paluchy aby się paćkać :) Nie jest to jednak kosmetyk na którym zawsze mogę polegać, osobiście muszę z nim bardzo uważać aby nie przesadzić, bądź nie zrobić takiej dziwnej niekryjącej do końca świecącej się maski. Zdarzało się, że podkreślał mi skórki - mimo iż cała reszta się błyszczała. Taki psotnik z niego. Krycie delikatne, jak miałam dość sporo nie-przyjaciół nie dawał sobie rady - trzeba było wtedy się wspomagać czymś mocniejszym. Uważam, że na okres zimowy jest 'za mokry'. Dobry na teraz bo jest dość lekki, mnie nie zapchał. Przez to, że płatał mi figle jestem 50 na 50. 

Ponieważ jednego dnia było super natomiast kolejnego masakra. Raczej kolejny raz go nie zakupię. Produkt nie dla każdego - może to efekt tego, że posiadam ten z małymi literkami jednak obawiałbym się kolejny raz po niego sięgnąć. Dość nie wydajny po ok 2,5mc niecodziennego używania pozostało mi trochę mniej niż 1/2 opakowania. Uważam, że są dużo lepsze produkty tego typu dostępne na naszym rynku. Obecnie dużo lepiej się u mnie sprawuje krem tonujący Ziaja Nuno - który trochę gorzej kryje jednak wydaje mi się, że jest dużo lepszy dla cery niż to mazidło. 
Nie jestem na Nie ale na Tak również nie ;)

.biemi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...