piątek, 8 listopada 2013

TAG: Historia moich wlosow ...


Piękność dnia puściła w świat TAG, który z zaciekawieniem przeglądam na innych  blogach. Sama pokusiłam się o przedstawienie jak to u mnie kiedyś było a jak jest teraz... 

Ze względu na to, że głowę mamy tylko jedną a pomysłów wiele niektóre moje 'fryzury' długo nie gościły i ustępowały co rusz to nowych zachciankom co kończyło się z różnym skutkiem. Nigdy nie lubiłam swojego naturalnego tzw. mysiego blondu najlepiej zawsze czułam się w jasnym blondzie, ale mimo upodobań to wszystko wyglądało tak: 

Przyszedł czas dojrzewania, hormony mocno buzowały i zaczął się problem z przetłuszczającymi się włosami. Na 'ratunek' przyszła pani fryzjer, która zafundowała mi trwałą. Takowy zabieg 'ulepszał' moje włosy chyba czterokrotnie przez ok 2 lata...  Po trwałej należało jakoś wyrównać kolor włosów. Poszłam w stronę ciemnych brązów plus 'new image' a'la Edyta Bartosiewicz z okresu piosenki 'Trudno tak' ;). Po nie pełnym roku byłam znudzona i chciałam zmian - po wizycie we Włoszech wymyśliłam sobie fryzurę krótko z przodu długo z tyłu. Fryzjer nie chciał mi tego zrobić twierdząc, że będzie źle.. Ja się uparłam i za drugim podejściem zrobił to co chciałam .. wyszło ciemne krótkie coś.. Po tym niepowodzeniu na własne życzenie zaczęłam zapuszczać i robić różne dziwne balejaże włosy cały czas były bardzo mocno pocieniowane... Co półtora miesiąca lądowałam u fryzjera na zrobienie odrostu.. 


Mam włosy ciężkie, średniej grubości ale w niewielkiej ilości na głowie. Jak poszłam na studia to wizyty co 1,5 miesiąca w salonie fryzjerskim mi się nie uśmiechały. Przerzuciłam się na samodzielne zabiegi. Na zmianę włosy były ciemne lub jasne, jak jasne to w różnych odcieniach to wychodziło - było szarawo, niebieskawo czasem rudawo. Grzywka raz była raz jej nie było.  Później zamarzyłam sobie rudość - ughh ;) czułam się w niej fatalnie na szczęście kolor zszedł po dwóch tygodniach i na nowo zaczęłam chcieć mieć blond. Niestety włosy nie dały rady, zaczęły się sypać i kruszyć. Jeszcze w bardzo jasnym blondzie ścięłam je dość mocno i zaczęłam walkę o 'idealnie' zdrowe włosy.


Włosy na nowo przyciemniłam i przestałam farbować. Nawet przez ok 1,5 roku miałam manię mierzenie odrostu i liczenia jak dużo potrzebuję aby mieć full naturę mimo, że nie jestem jej fanką, ale wtedy moim motorem była walka o zdrowe i błyszczące włosy. Oczywiście radykalne cięcie nie wchodziło w grę i już cały czas trzymałam się długich włosów - jedynie z grzywką trochę kombinowałam i coś urozmaicałam i w między czasie 'trafiły' mi się oświadczyny mojego M. i wiedziałam, że droga ku naturze się skończyła i powracam do blondu. Najpierw pasemka a później już kolor po całości i tak do dziś. Najlepiej czuję się w jasnych włosach, ale nie typowym barbie blondzie tylko takim lekko ciepłym sprawiającym wrażenie naturalnego. 


Obecnie włosy mam za łopatki. Zrezygnowałam z mocnego cieniowania włosów, brak grzywki ułatwia codzienne upinanie włosów - rozpuszczone włosy są u mnie rzadkością. 

Podsumowując po wielu latach wymyślania i cudowania jest teraz u mnie bardzo nudno i zdrowo. Nie mam problemów z włosami - Fakt mam  na ich punkcie fioła i dbam o  nie najlepiej jak potrafię zewnętrznie i wewnętrznie i jest mi teraz z tym dobrze. 

Ot i cała historia. 

Zachęcam do zrobienia tego TAGu :) 

Jak jest u Was? podlinkujcie z chęcią zobaczę jak to jest u innych kobiet. 

pozdrawiam
.biemi

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...