U jednej z dziewczyn przeczytałam, że jest cud. Więc ja w te pędy chciałam tego cudu również doświadczyć. Zakupiłam nałożyłam raz, drugi raz, trzeci raz i co i nic. Cudu jak nie było tak nie ma. Pozostaje myśl że cudy to tylko w książkach, ale czasem można pomarzyć że się zdarzają i w życiu :):):).
Co tym cudem miało być już piszę. Mowa o 'cud' maseczce żelowej 'Truskawki i AHA' firmy Montagne Jeunesse. Zakupiona w SP za ok chyba 6/7zł nie pamiętam dokładnie.
prezentuje się tak: :):):)
Miała za zadanie oczyścić me pory, mam ich trochę więc z chęcią bym się ich pozbyła. Postępowałam zgodnie z instrukcją, jedna saszetka starczyła mi na 3 razy i po żadnym z użyć nie byłam zadowolona.
obiecanki cacanki:
Nie nawilżyła nie oczyściła, miałam wrażenie po zmyciu że nic ze swoją twarzą nie zrobiłam, mam jeszcze dwie inne maseczki tej firmy zobaczymy co one potrafią, ale jestem już sceptycznie do nich nastawiona. Zapach ładny, ale też bez szału, bo ja jak patrzę na opakowanie tej maseczki to liczę na zapach taki, że z chęcią by się z siebie to zjadło, ale tak nie jest. U mnie się to nie sprawdziło, nie znaczy że u innych będzie podobnie. Nasze rodzime Ziajowskie są o niebo lepsze bo po pierwsze tańsze i po drugie widać ich działanie. A te, że są z UK to stacjonarnie narzucają niezłą cenę. Tej mówię stanowcze NIE, a z pozostałymi co będzie to zobaczymy :).
.biemi