Fanką metalicznych lakierów nie jestem to fakt - jednak zawsze od każdej reguły są jakieś wyjątki. Nigdy nie mów nigdy, dlatego też mimo, że za metalikami nie przepadam to i tak od czasu do czasu lądują na moich pazurkach co by trochę urozmaicić malowanki pazurkowe. W posiadanie tego metalika weszła za sprawą Kolorowego Pieprzu w ramach wymiany pokusiłam się o ten lakier. Mowa tu o lakierze Golden Rose seria Classics Metallic nr 17.
Niby to złoto, niby to brąz. Ja go określam złotym kameleonem - ponieważ na każdym kolorze lakieru wygląda inaczej a solo jeszcze inaczej :). Wprowadza taki misz masz w pazurkowe życie.
Niby to złoto, niby to brąz. Ja go określam złotym kameleonem - ponieważ na każdym kolorze lakieru wygląda inaczej a solo jeszcze inaczej :). Wprowadza taki misz masz w pazurkowe życie.
Na zdjęciach mam dwie warstwy - widać, że jego krycie nie jest powalające - spokojnie mogłam dać jeszcze trzecią warstwę i wtedy może by było dobre krycie.
Dopiero użycie lampy błyskowej pokazuje jak on potrafi się zmienić :)
W buteleczce złoto jest bardziej różowe niż po nałożeniu na paznokieć. Ogólny efekt samego lakieru na paznokciach mnie nie powala - bardziej przypadł mi do gustu w połączeniu z intensywnymi lakierami kiedy to używam jego jako topa na inny kolor np czerwony i nie na wszystkie pazurki. W takim właśnie wydanie dla mnie jest naj i mogę się pokusić o to, że to jest mój ulubiony metallic.
Ponieważ: szybko schnie, nie gęstnieje, ładnie się rozprowadza, nie odpryskuje w ekspresowym tempie.
Spełnia moje oczekiwania jak najbardziej - przypadkowe zdobycze czasem lepiej się sprawdzą niż wyczekane cudeńka.
Pozdrawiam :)
.biemi