środa, 19 marca 2014

Post pochwalny.

Poszukiwania idealnej pielęgnacji w moim przypadku nadal trwa. Co raz mniej eksperymentuję i więcej myślę. Jestem na etapie, że wszystkiego co nowe bardzo się 'boję' - szczególnie jeśli chodzi o twarz. Moje podejście do produktów teraz - 'oj nie to nie dla mnie - na pewno mnie zapcha'. Po wielu wpadkach jestem po prostu kompletnie nie ufna. Mimo moich trudności na 'otwarcie się' muszę sięgać po nowe produkty chociażby dlatego, że pory roku się zmieniają a jak wiadomo pielęgnacja również. Przyszedł czas jesienno-zimowy okres grzewczy, nasza skóra woła o odpowiednie nawilżenie i ochronę przed zmianami temperatur. Jak prawie zużyłam lekki krem nagietkowy od Sylveco (idealny na wiosnę/lato) zdecydowałam się na dalsze zapoznawanie się z marką. Przyszła kolej na 'Brzozowy krem z betuliną'. Nie do końca wiedziałam się czego spodziewać - ponieważ w sieci jeszcze nie ma wiele opinii na temat 'normalnych' kremów od Sylveco - lekka formuła zdominowała blogosferę :). Ja swoją sztukę zakupiłam w sklepie ze zdrową żywnością. 

Produkt: Brzozowy krem z betuliną
Pojemność: 50 ml
Cena: ok 27 zł
Dostępność: on-line, sklepy zielarskie, apteki, sklepy ze zdrową żywnością



Skład - krótko i na temat: 



Krem ma bardzo zbitą i treściwą konsystencję - przy pierwszym kontakcie jest jak masło świeżo wyjęte z lodówki, z którym dopiero dobrze się współpracuje pod wpływem ciepła. Dla porównania pokazuję jak konsystencja prezentuje się w brzozowym kremie po lewo i lekkim nagietkowym po prawej stronie (który po tej prezentacji 'wyzionął ducha')



+ skład
+ szybko się wchłania
+ porządnie nawilża
+ można używać go pod podkład
+ nie powoduje, że makijaż szybciej 'znika'
+ nie zapycha
+ nie uczula
+ poprawia kondycję skóry
+ pojawiające się ewentualne niedoskonałości powoli się goiły nie powodował namnażania się ich
+ zapach bardzo delikatny nie drażniący
+ cena
+ wydajność

- krótki okres przydatności - 3 mc 

Stosowałam go również na podrażnioną skórę okolic bikini po depilacji - elegancko ją 'wyciszał' i pomagał w walce z wrastającymi włoskami. 

Produkt na początku może przestraszyć/zniechęcić ze względu na swoją konsystencję. Po rozprowadzeniu twarz się błyszczy jak po oliwce. Obawiałam się, że ze względu na swoją 'ciężką' formułę będzie zbyt treściwy dla mojej cery - obawy okazały się nieuzasadnione ponieważ moja skóry go wręcz 'piła'. Używałam kremu na dzień i na noc. Przy wieczornej pielęgnacji zwykle nakładałam go znacznie więcej niż rano - aby skóra miała czym się 'żywić' przez noc dzięki temu uniknęłam co rocznego zimowego przesuszenia twarzy. Moje potrzeby zaspokoił w 100%. Idealnie wpisał się w tegoroczną aurę. Polecam dla cer zmagających się z miejscowym lub całościowym przesuszeniem twarzy. Moja tłusta strefa 'T' również się z nim lubiła i nie miała problemu, że krem jest bogaty w składniki nawilżające. Cena jak najbardziej adekwatna do jakości nawet można się pokusić o stwierdzenie, że produkt jest wart znacznie więcej. Co raz większa dostępność stacjonarna do tych produktów powinna jeszcze bardziej nas zachęcać do sięgania po takie perełki. 

Podsumowując polecam

Chciałam produkt zgłosić do Pereł Made in Poland jednak zostałam już uprzedzona :) Niemniej jednak jest moja perełka wśród takich kosmetyków. 





Ulubieniec, o który nie jest łatwo. 


pozdrawiam
.biemi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...