środa, 22 stycznia 2014

Zderzenie 'legendy' z rzeczywistoscia...

Rok rozpoczęłam od pasma postów pochwalnych. Byłoby zbyt słodko gdyby to dłużej trwało. Dla równowagi dziś postanowiłam nie tyle co zakwalifikować produkt do tzw. bubli minionego roku a skonfrontować z rzeczywistością w stosunku do tego co można spotkać w sieci. Nie raz każdej z nas zdarzyło się na co drugim blogu czytać ochy i achy na temat produktu X i nie zawsze musi się to wiązać z 'darmówką' wysyłaną od firm tylko z panującą modą na ten właśnie produkt. Gdzieś w okolicach lata 2012 przez blogosferę przeszła istna burza, która przynosiła nam nowe odkrywcze doniesienia na temat rewelacyjnego produktu. Rzesze włosomaniaczek tłumnie zmierzały do drogerii aby zdobyć ten jedyny i nie powtarzalny produkt. Później powstały 'tony' słów ...

Ja w tym tłumie się znalazłam... Zakupiłam, powiedzmy, że zużyłam i swoje zdanie sobie wyrobiłam o żelu do higieny intymnej Facelle.

dostępność: Rossmann
cena: ok 5-7zł
użytkowanie: tylko i wyłącznie zewnętrzne 
okolice użytkowania: wszelakie ;)



Zoom na baardzo dooobry i zachwalany skład:



Produkt zakupiony w jednym konkretnym celu: mycie włosów. Jako, że wszem i wobec było głoszone (bo już teraz cicho sza o nim jest), że produkt idealny dla naszych włosów, że cena bardzo przestępna a toć to produkt iście objawiający się jako perła wśród innych (ja tak te posty odbierałam) spodziewałam się ochów i achów. Rzeczywistość niestety mnie przerosła i bardzo długo zbierałam się za opisanie produktu. 
Użytkowanie żelu jako szamponu w moim przypadku było istną udręką. Miałam świadomość, że nie będzie lekko - używałam produktów mało pieniących się i naturalnych i wiedziałam z czym to się je. Jednak przy tym 'szamponie' splątanie włosów było niemiłosierne - przy okazji odżywki nie wiele pomagały. Jeszcze to można by było przeboleć, jeżeli skutkiem tego miały by być 'szczęśliwe' i lśniące włosy. Niestety do pożądanego efektu było im daleko. Produkt z moimi włosami sobie nie radził. Nie domywał ich, po dwukrotnej aplikacji miałam cały czas wrażenie, że włosy są bardziej tłuste niż przed myciem. Po wysuszeniu włosy kompletnie traciły na objętości. Przy nasadzie oklapnięte na dalszej części taki średnio efektowny puch. Próbowałam go zapieniać, używać w mniejszej/większej ilości - zawsze starannie go wypłukiwałam - efekt zawsze ten sam na 'niedomytego brudasa'. 

Plusów doszukać się nie potrafię, zniechęciłam się do niego kompletnie. Po dobiciu do połowy opakowania zrezygnowałam z dalszej 'pielęgnacji' włosów za jego pomocą i zużyłam do celów wg wskazań producenta - w tym przypadku radził sobie przyzwoicie.

W moim odczuciu sprawdza się stwierdzenie, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego i chyba czasem lepiej się zastanowić czy podążać za tłumem i się kusić czy też wziąć zimny prysznic i jeszcze raz przespać się z myślą o dokonaniu danego zakupu. :)


pozdrawiam
.biemi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...