Tytułem wstępu teoretycznie mogłabym zakończyć dalsze rozwodzenie się na temat produktu, który nie pozostawił dobrych wspomnień i aż z lekkim drżeniem serca patrzę w jego stronę. O micelu pewnym słów kilka napiszę. Preparat swoje przeleżał nabrał tzw. 'mocy prawnej' - na fali zachwytu nad micelem z biedry zużyłam pod rząd z sześć opakowań (zrobiłam zapasy jak poszła fama, że wycofują... jak została fama odwołana to pozostałam z górą micela do zużycia :)). Wszystko by było pięknie i cudownie gdyby nie natura osoby szybko się nudzącej danym produktem. Wyczyściłam co do kropli ostatnie opakowanie biedromicela i stwierdziłam no to teraz to już czas sięgnąć po to co czeka - a czekało i czekało od lipca 'cudo' z Farmony - pięknie odpicowany micel w nowej szacie - kusi nęci i prosi się aby go użyć Perfect Beauty.
Pięknie się prezentuje a do tego jeszcze piękniej się pieni (jak zwykle tego się nie czepiam ta tu nawet to mi przeszkadzało). Przy pierwszym użyciu wytoczyłam mu jedno z cięższych dział jakie miałam w swoim arsenale czyt. podkład Revlon CS plus powieki potraktowane czarnym eyelinerem celem konkretnego i wyrazistego smokey eye :). Wymalowałam się jak ta lala i chciałam to zmyć. Okazało się to wręcz nie możliwe do uczynienia za pomocą tegoż produktu. Miałam wrażenie jakby się ślizgał po mojej twarzy nie zbierając prawie nic z tego co sama sobie nałożyłam. Było tego dużo więc wiedziałam, że i dużo będzie zmywania. Ten micel był wręcz nie wzruszony, na próżno było patrzeć czy coś rozpuszcza/usuwa. Moje 'cudne' smokey eye po próbie zmycie rozprzestrzeniło się aż do brwi i w dół kończyło się na granicy oczodołów - wygląd a'la gnijąca panna młoda.
Jednak na tym nie koniec, że produkt w moim przypadku zachowuje się wręcz odwrotnie niż jest to opisane przez producenta to na domiar złego okrutnie podrażnia oczy. Mimo, że sobie go nie 'wtykałam' wprost do oka to tak paskudnie mnie to wszystko szczypało jakbym centralnie nim polała w otwarte oczy. Po zacnym rozmazaniu tego co miałam zmalowane po całej twarzy poddałam się i wszystko zmyłam mydłem aleppo - ono sobie poradziło bez problemu.
Pierwsza próba była nie udana - stwierdziłam dobra naładowałam za dużo widocznie od jest z tych delikatnych :). Spróbowałam po raz drugi, trzeci, czwarty - za każdym razem próbowałam dać mu czas na zadziałanie a tu nic. Powtórka z rozrywki, szczypanie pieczenie, zaczerwienione spojówki a makijaż rozmazany rozpaprany nie zmyty. Nie mam pojęcia czy przed zmianą opakowań był tak samo dobry, nie miałabym chyba nawet ochoty sprawdzać :).
Ja go nie polecam a wręcz odradzam - mam świadomość, że u niektórych się sprawdza jednak mam wrażenie, że są w mniejszości :) - po prostu chyba nie warto ryzykować. Są inne - pewniejsze produkty na rynku.. aaale jeżeli jednak pokusicie się o jego zakup i się nie sprawdzi polecam zajrzeć do Arsenic aby zawartość butelki nie wylądowała w zlewie i aby produkt się nie zmarnował.
pozdrawiam
.biemi