wtorek, 30 października 2012

Flormar 427 - po prostu

To było do przewidzenia, że prędzej czy później produkt tej firmy wpadnie w moje ręce, ale nie wiedziałam, że aż tak szybko. W moim mieście nie ujrzysz nigdzie tych lakierów (dobra nie byłam wszędzie ale nie wierzę że gdzieś są jeżeli byłam w miejscach w których jeżeli miałby ktoś mieć to właśnie oni). Tym czasem pewnego wręcz gorącego dnia zawitała do mojej pracy pani z całą torbą tychże lakierów i z głupiałam bo nie wiedziałam co chcę - nie no wiedziałam chcę wszystkie, ale suma summarum zakupiłam tylko dwa (zdrowy rozsądek zwyciężył) w tym tytułowy 427 o drugim będzie kiedy indziej, ale z chęcią przygarnęła bym jeszcze więcej tych lakierów.
Miałam duży problem z uchwyceniem odpowiednio koloru, w sumie nawet jak patrzyłam na  zdjęcia innych dziewczyn to nie zobaczyłam w 100% tego co ja widzę - bo w sumie jak patrzę na pazurki to za każdym razem jest inny kolor - raz widzę ładny szary kolor, drugi raz widzę szarość z fioletem, a kolejnym razem jeszcze widzę taką szarość z domieszką khaki, ale chyba najczęściej widzę tą wersję z fioletem - wszystko zależy od oświetlenia inaczej przy normalniej żarówce inaczej przy jarzeniówce a jeszcze inaczej w pełnym słoneczku

a to jak go uchwyciłam


 

a tu w bardziej przyjaznym środowisku dla fotografowania ;) ja tu widzę właśnie moją ulubioną wersję z fioletem :)


Lakier mnie urzekł chyba wszystkich czym lakier może urzec, a mianowicie kolor (nie jest to taki zwykły szarak ot co)- bardzo takie lubię, konsystencja w sam raz, trwałość u mnie bez żadnych wspomagaczy 3 dni - a to jest nie lada wyzwanie na moich pazurkach, łatwa aplikacja i śliczne (jak dla mnie oczywiście ;)) kremowe wykończenie. Na zdjęciach dwie warstwy, ale sądzę, że bardziej wprawna ręka poradziłaby sobie i zaaplikowała tylko jedną warstwę.
Bardzo go polubiłam nie rozczarował mnie. W moim odczuciu bardzo dobrze wkomponowuje się w obecną aurę. 

pozdrawiam
.biemi 

poniedziałek, 29 października 2012

najpopularniejszy bursztyn ostatniego czasu

O tym produkcie było już tyle powiedziane - morze postów, filmików na YT, że nie dało się obok niego przejść obojętnie po prostu się nie dało i już. Na wizazu ochy i achy an blogach ochy i achy to jak tu nie zwariować? Fakt, że produkt jest trudno dostępny jeszcze bardziej podsycał i podsyca atmosferę. Bo jak coś jest daleko, to jeszcze bardziej się go pragnie - czyż nie? :) Ja nie miałam szczęścia trafić na Jantar stacjonarnie, zakupiłam go on-line na Paatalu za 9zł - jak dobrze pamiętam w lipcu załapałam się na darmową przesyłkę, więc grzechem było nie skorzystać. Nie sądzę abym swoim wpisem wniosła coś nowego i odkrywczego, jednak nie mogę obok tego produktu przejść obojętnie. 
Strona techniczna produktu - prosta szklana butelka opakowana w kartonik, dozownik dający wiele do życzenia, ale można przelać i już, ja pozostawiłam w oryginale jak na razie.






Produktu używam od końca sierpnia, więc dwa miesiące jak z bicza strzelił minęły. Jest to moja pierwsza wcierka i tak na prawdę bardzo się jej bałam mimo tych wszystkich ochów i achów - po prostu zawsze się boję obciążenia, ale czy tym razem słusznie to się okaże. Jedno co to nie używałam produktu tak jak zaleca producent czyli codziennie w skórę głowy po trzech tygodniach odpoczynek i na nowo. Ja używałam go po każdym myciu głowy czyli czasem codziennie czasem co dwa trzy dni - wcierałam w sumie bardziej wmasowywałam niż wcierałam ;) mając mokre włosy. Przy takim użytkowaniu po dwóch miesiącach mam jeszcze w buteleczce nieco ponad 1/3 opakowania, możliwe, że jestem dość oszczędna ale jakoś tak wychodzi że zawsze opuszczam partię głowy stricte z tyłu głównie skupiam się na skalpie i tyle. 
A działanie funkcjonalność itp?

 Plusy i minusy 

+ zapach - jak 'dawne' jakieś męskie perfumy podoba mi się bardzo - nie utrzymuje się na głowie długo więc bez obaw
+ cena
+ dzięki Jantarowi moje włosy dłużej pozostają świeże - nie są oklapnięte po całym dniu, mam wrażenie że dzięki niemu zdecydowanie mniej się przetłuszczają (choć na początku użytkowania mi obciążył włosy ale teraz nie wiem dlaczego)
+ na pewno włosy mniej wypadają - teraz jest czas że zawsze włosy lecą że hej teraz to jest w rozsądnej ilości
+ wygląd włosów zdecydowanie się poprawił są bardziej błyszczące
+ nie przesusza skóry głowy
+ przyjazny skład

- konsystencja - bardzo wodnista, ale w sumie takie są wcierki więc chyba na to nie mogę narzekać
- dostępność - głównie on-line 
- opakowanie - ale jak napisałam wyżej można przelać i po kłopocie - butelka taka jak w amolu trzeba trochę 'namachać się' ręką aby trochę kropel poleciało ;)

Nie potrafię określić czy wpływa na porost włosów ponieważ równolegle zażywam CP(calcium pantothenicum), ale bardzo możliwe, że te dwa produkty się skumulowały i włosy dzięki temu szybciej rosną. Uważam, że jest to produkt godny uwagi w najwyższym stopniu dla każdego szczególnie w czasie kiedy nasze włosy są osłabione i wymęczone po lecie
.biemi

sobota, 27 października 2012

o pewnym scieraku slow kilka

Przy sobocie kiedy wszędzie praca wre słów kilka o ścieraku do stóp chcę wyskrobać. Mowa o peelingu z biedronki - generalnie takiego produktu w mojej łazience nie ujrzycie, zawsze jeżeli traktowałam stopy peelingiem to nie takim konkretnie do nich przeznaczonym a takim do całego ciała bo w sumie stopy to jakby nie było część naszego ciała ;). Ten wpadł mi w ręce bo opakowanie jakieś ładne i promocja chyba była, ale tego całkiem nie pamiętam - po prostu wtedy jak go kupowałam to był wysyp produktów biedronkowych w nowych opakowaniach - uśmiechał się do mnie więc go wrzuciłam do wózka między masło i chleb a co!. Teraz mogę spokojnie napisać, że to był pierwszy i ostatni raz kiedy sięgam po produkt tego typu, ale o tym dlaczego to nieco niżej. 
Produkt zamknięty w prostej tubie (wolę peelingi w słoikach) - konsystencja przyzwoita kremowa z drobinkami - podobno zawiera naturalny pumeks ale nie zagłębiałam się w skład



Jak to peeling a oczyszczać, ścierać niepożądaną warstwę naskórka i jak dla mnie ma wygładzać!!! A stopy są paskudne bo tam są przeróżne zgrubienia itd itp co każda ma to widzi ;) - ale o produkcie nie polubiłam się z nim kompletnie przy częstym użytkowaniu mniej więcej co dwa trzy dni (co zwykle mam w zwyczaju z innymi peelingami) robił mi takie bardzo nie fajne zadziorki - małe ale zawsze zadziorki, których nie znoszę bo są be. Niby jest delikatny a jednak są tam jakieś drobinki, których tak naprawdę jakoś bardzo nie czuć które zadzierają. Spotkałam się z opiniami, że peeling jest za delikatny, ja stwierdzę, że jest dziwny i nie godny uwagi. Miałam wrażenie również, że w czasie jego użytkowania stopy potrzebowały lepszego nawilżenia. W ogóle moim zdaniem peelingi do stóp do zbędny dodatek w łazience - po tym nie mam chęci kupować kolejnych stricte do stóp - pozostanę przy peelingach ogólnych które przy okazji ładnie pachną. 

.biemi

piątek, 26 października 2012

Czerwono mi

Brak dostępu do internetu w domowym zaciszu skuteczne utrudnia mi pracę nad blogiem ;). Mam nadzieję, że to są chwilowe utrudnienia i niedługo na nowo będę mogła wrócić do swojej ulubionej rutyny, a jak na razie pozostaje dostęp do sieci w pracy - ale csii ;). Jednak dziś nie od pracy ani nie o tym jak to mi trudno być na odwyku sieciowym:) a o pazurach czerwonych w moim wydaniu. 
Niektórzy nie dzielą kolorów w związku z porą roku - ja jednak trochę tak i tak jak latem dominował ostry barbie róż to teraz bardziej mam ochotę na czerwienie, brązy i szarości, które wzbogacam brokatem i wtedy mamy disco. Tym razem padło na dość soczystą czerwień, która bardzo mi się podoba, nie brudzi skórek przy zmywaniu i generalnie jest ok. Bardziej jestem zadowolona z brokatu bo jest taki fajniutki drobniutki i ślicznie mieni się w słońcu.





Zakupu dokonałam u bardzo miłego pana, który często przychodzi do mojej pracy i rozkłada całą gamę różniastych kosmetyków w bardzo rozsądnych cenach i wiadomo, że ma świeże bo jest stałym bywalcem i wszystko co ma szybko się rozchodzi. Lakiery były w zawrotnej cenie 3 zł każdy :) - nie raz je widywałam też w małych osiedlowych drogeriach wybór kolorów dość duży. Jakość w sumie adekwatna do ceny jednak tragedii nie ma. Aplikacja łatwa, konsystencja dość lejąca, ładne krycie po dwóch warstwach. Z topem utrzymał się u mnie 3 dni, schnie przyzwoicie. Efekt mi się podoba więc nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne :).

.biemi

sobota, 20 października 2012

Bo wolny czas jest wazny

I trzeba go celebrować jak się da :), u mnie dziś wieczór mija na dokończeniu trylogii Millenium (już czuję, że będzie mi bohaterów brakować chciałabym więcej) i relaksie z dobrym w moim mniemaniu trunkiem oraz słodkim nic nie robieniem przed TV po całym tygodniu należy się.



A to mnie ostatnio nie chce opuścić - nostalgiczne



.biemi

czwartek, 18 października 2012

Idziemy na kabarety

A konkretniej mówiąc na kabaret - to mój pierwszy raz z obcowaniem kabaretowym na żywo, jestem mega ciekawa jak to będzie :) Uwielbiam ich i mam nadzieję, że jeżeli ze szklanego ekranu są w stanie rozśmieszyć mnie do łez to nie mniej będzie dobrze na żywo :)



Jestem cwana bestia - bo łączę przyjemne z pożytecznym gdyż jest to prezent mego lubego na dzień chłopaka, a dzięki temu, że oboje to lubimy to ja korzystam czyli 2w1 :D:D:D
Wy lubicie kabaret - czy raczej taka forma rozrywki do Was nie przemawia?

miłego wieczoru
.biemi
EDIT 19.10.2012: było super i polecam każdemu rozrywka przednia, zakwasy murowane :)

środa, 17 października 2012

Myjemy Isana

Szampon z SLS, ale moje włosy te substancję tolerują. Na szczęście nie potrzebują stricte naturalnej pielęgnacji, po wielu próbach stwierdziłam, że nie muszę rezygnować z czegoś co tak naprawdę ma dość dobry wpływ na moje włosy. Generalnie moja pielęgnacja włosów składa się zazwyczaj z dwóch/trzech szamponów równolegle, jedne są mocniejsze drugie silniejsze a trzecie zazwyczaj dość neutralne. Szampon z Isany Intensywnie Nawilżających zaliczam do tych mocniejszych. Włosy potrzebują dobrego oczyszczenia i ze swoich obserwacji u mnie do codziennego użytku delikatne szampony się nie sprawdzą, bo włosy są be. Od dłuższego czasu - ok 8-10mc - nie myję całej długości włosów szamponem, mniej więcej 1/3 włosów jest bezpośrednio traktowana szamponem - na resztę leci odżywka. Dlatego też nie jestem wstanie ocenić tego jak szampon wpływa na końcówki - w sumie nawet jak bym go używała na całą długość włosów to też bym tego nie potrafiła określić - bo zawsze używam odżywki/balsamu/maski etc. Kolejna rzecz to nie oczekuję od szamponu, że nawilży moje włosy - oczekuję od niego oczyszczenia, braku przesuszenia skóry głowy, braku podrażnień i nie chcę mieć po nim siana na głowie. Może się mylę, ale nie można do szamponu podchodzić jako do nawilżacza ot.co. Przechodząc do konkretów, produkt zamknięty w prostej butelce - szata graficzna standardowa dla produktów z Isany




Skład krok po kroku:
Aqua - woda
Sodium Laureth Sulfate - detergent - paskuda
Cocamidopropyl Betaine- substancja pianotwórcza
Sodium Chloride - substancja konstytencjonotwórcza 
Coco-Glucoside - emulgator
Glyceryl Oleate - oleinian glicerylu substancja nawilżająca
Styrene/Acrylates Copolymer - substancja konstytencjonotwórcza
Sodium Lauryl Sulfate - detergent- paskuda
Decyl Glucoside - substancja myjąca
Panthenol - nawilżacz
Polyquaternium-10 - antystatyk
Niacinamide - wit. B3 nawilża
Lysine Hydrochloride - odżywiacz
Parfum - zapch
Alpha-Isomethyl Ionone - zapch
Sodium Benzoate - konserwant
Potassium Sorbate - konserwant
Citric Acid - zapch
Sodium Hydroxide - wodorotlenek sodu
Ci 15985 - barwnik

Plusy i minusy:

+ dobrze oczyszcza
+ nie podrażnia
+ nie przesusza
+ dość dobrze się pieni
+ dobrze zmywa oleje
+ ładny zapach
+ nie powoduje łupieżu
+ cena teraz chyba 3,99 
+ wydajny za tą cenę jest go duużo
+ dostępność - Rossmann - wszechobecny
+ nie plącze
+ łatwo się zmywa

-/+ skład nie powala ale nie ma tragedii

- kłamliwa etykieta bo jak szamponem naprawisz zniszczone włosy?? cudów nie ma

Podsumowując u mnie się sprawdził, na pewno spróbuję pozostałe szampony z Isany - bo czemu nie? :)

pozdrawiam
.biemi

wtorek, 16 października 2012

Dama byc :)

Od stóp do głów ;). U mnie dziś damą jestem na paznokciach - za sprawą lakieru, który bardzo długo za mną chodził. Wzbraniałam się, mówiłam sobie, że to już za dużo, długo utwierdzało mnie w tym przypadku pustka na półce - bo produkt jak najbardziej pożądany, wszystko trwało aż do wczorajszego dnia - stwierdziłam, że to przeznaczenie ;). Już bez żartów, wiedziałam, że w Douglasie jest promocja na essie, chciałam skorzystać, ale jakie było moje zaskoczenie jak zapytałam Panią gdzie mają lakiery essie na co ona  patrzy na mnie jak na kosmitę i mówi - "Mamy lakiery Anny" a ja nie i mówię, że ja chcę essie przez 'e' to ona że takich to oni nie mają - wyszłam rozczarowana i poszłam na pocieszenie do SP i pierwszy raz od kąt w PL jest essie trafiłam, że nr 13 jest stacjonarnie dostępny - wiem, że można go było kupić online jednak ja sobie wymyśliłam, że chcę dotknąć i dopiero kupić a na dodatek wymyśliłam sobie (jeszcze nie wiedząc jak będzie się u mnie prezentować) - że to będzie lakier mój wedding day. Tak też wczoraj uczyniłam i zakupiłam swojego drugiego essiaka  nr 13 Mademoiselle i wpadłam po uszy, zakochałam się, że hej. 






Lakier to półtransparentny róż (na zdjęciach wyszedł lekko brzoskwiniowo jednak w każdym świetle ciut inaczej wygląda), na zdjęciach trzy warstwy jak będę go używać do frencza to będą tylko dwie. Bardzo dobrze pasuje do kolorytu moich dłoni - często miałam problem z takimi kolorami, że moje dłonie wyglądały 'choro' - a tu jest idealnie tak subtelnie, po prostu wpadłam jak śliwka w kompot ot.co. Mi trafił się w wersji z nowym pędzelkiem i jestem z niego bardziej zadowolona niż z tego cienkiego - dużo łatwiej mi się go aplikuje. Ja jestem na tak w stosunku do wielkości pędzelka. Może fakt, że tak długo zabierałam się do zakupu tego lakieru to tak bardzo się z niego cieszę :). W sieci zdania są podzielone, mnie urzekł tak jak przy pierwszym razie z essie nie byłam pewna ich przyszłości u mnie tak teraz obawiam się, że będę odkładać na kolejne lakiery.
+łatwa aplikacja
+duży pędzelek - taki w sam raz
+czas wysychania w normie

- cena - dla niektórych zaporowa 
o trwałości się nie wypowiem bo jeszcze nie wiem ile mnie wytrzyma jednak u każdego będzie inaczej, po 24h od aplikacji brak jakichkolwiek uszczerbków :). 

pozdrawiam
.biemi

piątek, 12 października 2012

Spirulina - slow kilka

Spirulinę odkryłam nie dawno - ale można powiedzieć, że odkryłam tylko kawałek jej właściwości. Najpierw natknęłam się na nią jako dodatek do włosów, później przeczytałam, że przy jej użyciu mamy super maseczkę, a na koniec doszłam do tego, że jest rewelacyjnym źródłem białka dla naszego organizmu. Skrótowo cudo wielofunkcyjne. Ja jak na razie używam jej wyłącznie na twarz - nie kombinowałam z nią dalej ani nie zagłębiałam się w jej tajniki dokładnie - ot tak powierzchownie, to co gdzieś zostało napisane. To co mnie głównie skłoniło do jej zakupu to słowa KiziMizi, że po niej nikną czarni nieprzyjaciele - po tym ona po prostu musiała być moja. Jestem straszną gapą i nie potrafię powiedzieć, w którym sklepie internetowym ją kupiłam - może któraś z Was przyjdzie mi z pomocą - jest nowy sklep, który otworzyła o ile się nie mylę jedna z blogerek, strona z tego co pamiętam głównie w czerni i w pierwszych dniach była darmowa wysyłka (i to nie jest ten sklep, który widnieje na opakowaniu)- to mnie głównie skłoniło do zakupu ;) ponieważ nie miałam w planach dużych zakupów w sklepach ZSK lub mazidła więc padło na ten który miał darmową przesyłkę - ponieważ cena wszędzie jest porównywalna 3,5/4zł za 10g proszku. 
Ale do konkretów :)

Spirulina - Spirulina Platensis  to zielono-niebieska mikroalga, posiadająca formę spirali. Jest najbardziej niezwykłą rośliną odżywczą, jaka została odkryta przez człowieka. Do dnia dzisiejszego nie znaleziono na naszym globie żadnego organizmu, żadnej rośliny, ani też żadnego środka kosmetycznego, który zawierałby tak bogatą kombinację naturalnych, łatwo przyswajalnych i bezpiecznych dla człowieka substancji odżywczych.
Jest bogatym źródłem
- protein,  

- witamin B12, A, E.

- aminokwasów

- kwasów tłuszczowych: kwas gamma-linolenowy (GLA)

- minerałów potas, wapń, magnez, cynk, selen, fosfor, 

- kompleksów cukrowych

- enzymów.
Spirulina:intensywnie nawilża wysuszoną i zmęczoną skórę całego ciała, powodując zadziwiające efekty już po pierwszym zastosowaniu
  • odżywia i ujędrnia
  • poprawia wygląd i koloryt skóry
  • likwiduje trądzik oraz zmiany skórne spowodowane trądzikiem
  • likwiduje niepożądane wypryski przebarwienia oraz zaczerwienienia
  • przynosi ukojenie popękanej i łuszczącej się skórze
  • wspomaga likwidację cellulitis

zapożyczone z  www.zrobsobiekrem.pl
Jeszcze więcej o jej właściwościach możemy poczytać tu: KLIK
 Prezentuje się tak:


Największą jej zaletą jest kolor - baardzo lubię jak maseczki mają kolor i można współmieszkańców przestraszyć swym wyglądem jak ich się wcześniej nie uprzedzi, że ma się plan wypaćkać cudakiem.
Mój sposób na nią jest prosty i wszech obecnie znany (nie odmierzam ilości - robię to na 'oko') na początek oczyszczam twarz a później - wsypuje proszek do naczynia dodaję powoli małymi porcjami wodę i mieszam - trzeba uważać z wodą aby jej nie dodać zbyt wiele bo wtedy maseczka nam spłynie i wszystko będzie nieźle umorusane. Ja mieszam wszystko palcem łatwiej jest mi wtedy ocenić czy konsystencja jest zadowalająca - po wymieszaniu nakładam całość na twarz czeka ok 10-15 min i zmywam dokładnie letnią wodą i ot co cała filozofia :).
+ łatwość wykonana - chwila moment i już
+ efekty - może czarni nie przyjaciele nie znikają za pierwszym razem jednak przy pewnej regularności w stosowaniu tej maseczki cera jest rewelacyjna - ostatnio tylko tej maseczki używałam aby zaobserwować co się dzieje i na prawdę u mnie działa i twarz jest dużo lepiej oczyszczona - nos nie straszy brzydkimi czopami i czarnymi łebkami
+ cena
+ 10g starcza na dość długo nie potrafię jeszcze powiedzieć na ile razy mi starczy ale użyłam jej już ok 7-8razy i mam wrażenie, że starczy na drugie tyle ale oceniam to na 'oko'
+ nie uczula
+ nie zapycha

+/- to co mi się zdarzyło przy pierwszym użyciu więcej razy się nie powtórzyło a mianowicie - na pewno za bardzo 'wysuszyłam' maseczkę na twarzy i skóra na kościach policzkowym była mocno zaróżowiona, utrzymało mi się to prawie 24 h, nie było wysypki a taki tkliwy rumień, może to było spowodowane zbyt mocnym peelingiem, ale kolejnym razem równie mocno się wypeelingowałam jednak nie wysuszyłam jej na wiór i wszystko było ok - dobrze jest w trakcie od czasu do czasu lekko się zwilżyć wtedy unikniemy przesuszenia i nie przyjemnych efektów

- zapach - nie znoszę nie lubię, a fu - pachnie jak pokarm dla rybek :/ a ja rybek nie lubię to i zapachu nie cierpię ;) - ale dla efektów warto się przemęczyć
- dostępność tylko via internet
- jak coś ma kolor to łatwo się tym wybrudzić - więc trzeba uważać i dokładnie się domywać ;)
 Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że w prostocie i naturze jest siła. Polecam 
.biemi

poniedziałek, 8 października 2012

Woskiem po wlosach

Drugie spotkanie z firmą Beauty Formulas czy tym razem udane o tym niżej. Produkt zakupiony w Super Pharm w promocji za ok 6zł.. Tym razem padło na pielęgnujący wosk do włosów: WAX AVOCADO głęboko odżywiający wosk do włosów. 'Cudo' kupione spontanicznie - bez wcześniejszego wabienia poprzez blogi czy też wizaz - była promocja to kupiłam ;), a że awokado lubię to miałam nadzieję, że i na włosach się sprawdzi. 
Produkt zamknięty w dość wygodnej tubie do dozowania



Skład 



tak na prawdę dopiero po jego zakupie, w domu przeczytałam co on skrywa i trochę zadrżałam bo w sumie coś co odżywia powinno nie straszyć a ten skład mh daje wiele do życzenia. Jednak stwierdziłam, że zaryzykuję i może będzie dobrze :). Skoro skład taki o to nie używałam produktu dokładnie jak napisali na opakowaniu i ominęłam część z masowaniem skóry głosy - nakładałam mniej więcej na 3/4 długości i nie używałam ręcznika a czepka - też im wtedy było dość ciepło. Piszą, że produkt starcza na 3-4 użycia u mnie starczył na 9-10 użyć. 

+ cena
+ zapach
+ aplikacja
+ łatwo się zmywa
+ nie obciąża włosów

- dostępność ja je widziałam tylko w SuperPharm 
- nie działa - tzn działa jak się go używa po każdym myciu, a w tego typu produktach nie o to chodzi, jak go użyłam doraźnie nie widziałam różnicy, a nawet mogę stwierdzić że wtedy były bardziej 'szorstkie' dopiero jak go użyłam minimum dwa razy pod rząd włosy stawały się bardziej miękkie. Szału nie ma, jest rozczarowanie. Lepsze efekty mam po odżywce trzymanej na głowie chwilę - posiadającej przyjazny skład. 

Nie kupię więcej - nie wiem czy w ogóle jeszcze się skuszę na produkty tej firmy, suchy szampon klapa, wosk klapa. Trzeba najpierw czytać co ludzie o czymś mówią a dopiero później kupować :).

.biemi

sobota, 6 października 2012

Moj pierwszy raz z P2

A wszystko dzięki wielkiej uprzejmości Patrycji znanej jako Kolorowypieprz . Wiadomo, że lakiery dostępne tylko w DM u nas ich nie ujrzysz - a szkoda wielka bo są super :) Trafił mi się kolor Color Victim nr 545 - dostępny w stałej ofercie P2 kolor określiłabym jako jasne pistacjowe khaki? Takie połączenie przychodzi mi na myśl. 






Lakier bardzo fajny w obsłudze - pędzelek w sam raz - wiele dziewczyn pisało, że lubią te lakiery za to iż wystarczy jedna warstwa - u mnie wymagane są dwie - jednak to nie problem bo lakier bardzo dobrze się trzyma bez topcoatu 3 dni - cudo, jak jeszcze utwardzimy to 5 dni murowane. Czas wysychania normalny - nie miałam uczucia, że schnie w nieskończoność - nie smuży. Generalnie ten kolor bardzo dobrze się wkomponował w mój gust. Zresztą super sprawdzi się teraz jesienią. Dlatego jeżeli jeszcze nie miałyście z nimi styczności to pokombinujcie jak się do nich  dobrać bo naprawdę warto. 

pozdrawiam
.biemi

piątek, 5 października 2012

Music

Na piątkowy wieczór 
dobry umilacz - u mnie ostatnio nie przerwanie brzmią 








Spokojnego weekendu życzę
.biemi

czwartek, 4 października 2012

Pani w kapeluszu nam sie klania

W kapeluszu bo mowa o Mrs. Potters :) a dokładniej o balsami: odbudowa i nawilżanie, aloes proteiny jedwabiu i biała herbata do włosów suchych i zniszczonych. 
Opinie dość dobre na wizazu, włosomaniaczki polecają, cena bardzo dobra więc czemu nie spróbować. Butla duża - dość przyjemny zapach nie potrzeba zbyt wiele aby kobietę skusić. 
Producent nam przekazuje iż:

"Balsam zawiera nawilżający ekstrakt z aloesu, wygładzające proteiny jedwabiu oraz regenerujący ekstrakt z białej herbaty. Efekt włosy są zregenerowane, lśniące i łatwiej się rozczesują."

Krótki opis - bez przesadnej ściemy - piszą a później działają. Produkt zamknięty w przyjaznej dla oka butelce z dość zwartą i łatwą w użytkowaniu konsystencją:






 Skład krok po kroku 


Aqua - woda
Cetearyl Alcohol -  emolient - pośrednio nawilża, chroni włosy przed odparowywaniem wody
Cetrimonium Chloride - sól amoniowa - wygładza zapobiega elektryzowaniu
Isopropyl Myristate - emolient - nawilżacz
Dimethicone Copolyol - emulgator silikonowy, zapobiega elektryzowaniu
Aloe Barbadensis - ekstrakt z aloesu
Camellia Sinensis - herbata chińska
Propylene Glycol - odpowiada za konsystencję 
Hydrolyzed Silk - hydrolizator jedwabiu
Perfum - zapach
Isopropyl Alcohol - odkażacz może wysuszać
Magnesium Nitrate - konserwant
Magnesium Chloride - chlorek magnezu
Methylchloroisothiazolinoe - konserwant
Methylisothiazolinone - konserwant
Citric Acid - kwas cytrynowy poniekąd konserwant
Limonene -  substancja zapachowa
Linalool - substancja zapachowa


 Plusy i minusy 

+ nie zbyt długi skład - a zarazem przyjemny
+ aplikacja -łatwa i przyjemna łatwo produkt wydobyć z opakowania ładnie "ślizga" się po włosach
+ wydajność - nie trzeba wiele aby pokryć zadowalającą ilość włosów
+ nie obciąża 
+ włosy po niej są miękkie i miłe w dotyku
+ łatwo się spłukuje 
+ ułatwia rozczesywanie
+ pozwala utrzymać włosy w dobrej kondycji
+ nie uczula
+ nie wysusza
+ cena za ok 6zł - 500ml

+/- niby wszytko ok, ale jakoś szału na głowie nie robi jednak lubię go używać jest coś że bez oporów się po raz kolejny po niego sięga z półki - z podobnym stwierdzeniem spotkałam się u Zoili

- dostępność ja kupiłam w Carefour bo nigdzie indziej go u siebie nie widziałam
- zapach - mi się nie podoba ale to kwestia upodobania - dla mnie taki nijaki chemiczny - ale da się przeżyć

Próbowałam go użyć do mycia - ale chyba jeszcze nie jestem w tym temacie wprawiona bo u mnie się nie sprawdził ;). Jednak uważam że produkt godny uwagi - wiele włosów by go mogło polubić. 

pozdrawiam
.biemi

środa, 3 października 2012

Coraz dluzsze wieczory . . .

...a na te wieczory najlepsza jest dobra książka lub dobry film. U mnie padło na książkę - czy dobrą nie potrafię określić - zakupiona pod wpływem szumu wokół niej - czy słusznego również nie wiem. Opis na okładce dość wymijający - ale zachęcający do zakupu - ''Bestseller ... prawa produkcyjne zakupione'' ''Kobiety na jej punkcie szaleją ...'' ''Romantyczna ... pełna erotycznego napięcia'' z tym ostatnim to stwierdzę, że lekko napisane ;) 



Wy również się na nią skusiłyście? Ja ją przeczytałam - zapewne sięgnę po kolejne części - jednak to nie jest  pozycja, którą bym poleciła swojej mamie ;). A u Was jak z umilaniem sobie coraz dłuższych jesiennych wieczorów? 

pozdrawiam
.biemi

Smerfnie na paznokciach

Wiosną poszukiwałam idealnej mięty, a teraz na początku jesieni poszukuję idealnego niebieskiego lakieru - co gorsza mam kolor przed oczami, ale nie potrafię go do końca określić - tylko raz widziałam ten odcień na żywo i od tamtej pory nie mogę go nigdzie dostać - na drodze moich poszukiwań stanął maleńki i cudny lakier miss selen niestety nie ideał - bo jak się okazało ma maleńkie drobinki i jednak  jest trochę za jasny i za mało granatowy w swojej niebieskości - natomiast wcale to mi nie przeszkadza w lubieniu go i w dalszym poszukiwaniu ideału. 





Na zdjęciach 3 warstwy (moje skórki nigdy nie będą idealne :/) - spokojnie wystarczają dwie ja jednak byłam ciekawa jak będzie wyglądać z trzeba więc tylko dlatego trzy. Łatwy w aplikacji, nie smuży, łatwo się zmywa, nie odbarwia u mnie utrzymał się 4 dni więc trwałość w pełni dla mnie zadowalająca - cena ok 3zł ja chyba zapłaciłam 2,6zł - niestety numer starłam zanim zrobiłam zdjęcia - całkiem nieświadomie - dlatego też nie potrafię go określić.

pozdrawiam
.biemi

wtorek, 2 października 2012

Bingo(?)Spa

Nie wiem czy to takiego bingowe bingo ;). Najpierw rozpływałam się nad właściwościami i działaniem maski z BingoSpa KLIK i miałam nadzieję, że już mi tak zostanie, że jak za pierwszym razem dobrze trafiłam z produktem tej marki to i kolejny raz będzie bingo. Nadzieję można mieć aaale jest właśnie wielkie ale ;). Idąc za ciosem - mam maskę to teraz trzeba szampon wypróbować - a jak inaczej padło na bardzo apetyczną prostą buteleczkę - miała jeszcze kokardkę ale niestety gdzieś ją posiałam ;)



Szampon z botanicznym (aach poczułam tropiki ;)) kompleksem roślinnym.



 - nie wiem czemu ale czytając tą nazwę pomyślałam o dawnych reklamach Clairol - Herbal Essences - że poczuję się jakbym brała prysznic pod wodospadem - czasem moja wyobraźnia lubi się zapędzić ;) ponieważ przy pierwszym otwarciu zostałam brutalnie sprowadzona na ziemię i poczułam nic innego jak zapach budyniu waniliowego - w sumie konsystencja i kolor mogłyby mnie na to nakierować jednak literki zrobiły swoje. 
Skład nie powala jednak używałam gorsze produkty, ale ten też do najlepszych nie należy



Otwór jest jaki jest 



+ zapach - mimo iż nie tropiki to lubię zapach budyniu - na włosach dość krótko się utrzymuje
+ cena ok 5zł - nie rozumiem tylko dlaczego stacjonarnie jest taka cena a od producenta na tronie 7zł WTF??? jeżeli tam jeszcze musimy zapłacić za przesyłkę? nie rozumiem ;)

- mocno przesusza skórę głowy czego wynikiem u mnie jest łupież - próbowałam z różnymi odżywkami efekt taki sam - dlatego też po kolejnej szansie wylądował w koszu - pod odstawieniu skóra głowy wróciła do normalności - uf
- aplikacja 
- otwór za duży
- nie wygodne otwieranie - metalowa zakrętka szybko staje się mało estetyczna
- papierowa etykieta - również szybko wygląda niezbyt fajnie 
- plącze włosy - wybaczam to ziołowym szamponom jednak temu nie mogę tego wybaczyć
- dostępność
- efekt oczyszczenia marny
- konsystencja - za wodnista - nie dość że otwór duży to jeszcze lubi się z niego za dużo produkty wylać
- nie wydajny 
- nie zauważyła wzmocnienia włosów - wręcz przeciwnie trochę je wymęczył

Generalnie rzecz biorąc produkt POMYŁKA - nie sprawdził się u mnie - po tym doświadczeniu nie wiem czy ponownie skuszę się na szampon od BingoSpa - maska owszem ale nie szampon. 
A Wy miałyście doświadczenie z ich szamponami?

pozdrawiam
.biemi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...