Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KOBO. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KOBO. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 marca 2014

Twarz na nowy dzien.

Delikatny makijaż weekendowy - zdecydowanie dzienny. Za oknem cudowna aura - dzięki temu każda z nas wygląda jeszcze lepiej niż zwykle. Wiosna robi swoje i daje więcej powodów do radości i uśmiechu :). Makijaż nie nachalny jednak podkreślający to co trzeba. Moim zdaniem subtelny ale nie nijaki. Ponownie sięgnęłam po alternatywę dla klasycznej kreski - tym razem sypki cień z dodatkiem bazy utrwalającej pod pigmenty.



Twarz:
krem BB Hean nr 3
puder Manhattan nr 1 
korektor Eveline kolor light - recenzja KLIK 
róż Astor Skin Match 002 Peachy Coral

oczy: 
baza pod cienie - Ingrid
cienie - My Secret nr 505 i Wibo 01
kreska - Inglot sypki cień nr 22 + utrwalająca baza Kobo pod pigmenty sypkie
rzęsy - MF 2000 Calorie

Brwi:
cienie Inglot nr 378 i 390

pozdrawiam
.biemi

piątek, 21 marca 2014

Raz na gorze raz na dole.

Chyba każda z nas ma w kosmetyczce produkty, które płatają figle. Nie przepadam za takimi produktami bo nigdy nie wiadomo kiedy będą mieć ten zły dzień zawsze licząc, że to nie ten. Jeszcze bardziej niewdzięczne staje się takie 'zachowanie' jeżeli dotyczy produktu, który ma teoretycznie dodawać nam pewności siebie - czyli korektor do zadań specjalnych. Zbierając się do napisania do recenzji tego preparatu niezmiennie miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam czy jest sens w ogóle się zagłębiać w temat. To co mnie skłoniło do zaopiniowania go to ciekawość czy macie podobne problemy z takimi produktami.

Produkt: Magiczny korektor
Pojemność: 3g każda część
Cena: ok. 20zł
Dostępność: drogerie natura, sklep on-line






Korektor otrzymujemy w ładnym i wygodnym opakowaniu z dobrego plastiku. Po za tym, że opakowanie jest przyjemne dla oka - jest poręczne to niestety średnio higieniczne zwłaszcza, że produkt skierowany jest m.in. do nakładania na niedoskonałości a w tej firmie nie jest lekko nie powodować rozsiewania syfków. 

Kolejna sprawa to - każdy z korektorów ma treściwą dość zbitą formułę. Jest to jednocześnie zaletą jak i wadą. Na plus fakt, że z łatwością zakrywa to co ma zakrywać. Na minus to, że produkt często okazuje się zbyt ciężki powodując, że skóra nie oddycha i korektor powoduje powolniejsze 'dochodzenie' do siebie. 

W gorsze dni potrafi z czasem lekko przebijać się przez makijaż - nie jest to na maksa widoczne niemniej jednak powoduje lekki dyskomfort i odbiera pewność, że się dobrze wygląda. 

Dlaczego go cały czas używam i nawet trochę lubię? A to dlatego, że przy makijażach na mur beton z dodatkową świeżą diodą sprawdza się bardzo dobrze. Obecnie używam go tylko na większe wyjścia na co dzień przy lżejszym makijażu kompletnie się nie sprawdza powodując pogorszenie się stanu mojej skóry. 

Niestety nie tego oczekiwałam od tego typu produktu. Chciałam dobrego krycia i zadowalającego wyrównania niedoskonałości. 

Używacie takich produktów? Czy u Was również one powodują pogorszenie się cery? Czy również lubię być na wierzchu?

pozdrawiam
.biemi

wtorek, 30 lipca 2013

Z malym przymruzeniem oka - zachod slonca

Wyzwanie podjęte - pozostaje mi jeszcze jeszcze 5 tygodni aby elegancko wyćwiczyć rękę.  Fixator z Kryolanu zakupiony - czekam na przesyłkę, pozostaje mi jeszcze do zakupu baza pod cienie z artdeco jednak liczę na super 'okazję' :). 

Choć ostatnio mało maluję stricte 'ślubnych prób' to staram się aby prawie za każdym razem na powiece lądowały więcej niż dwa kolory bo w inny sposób nie dojdę do zamierzonego celu. Blenduję ;) mieszam, łączę ścieram i na nowo blenduję próbuję jak mogę :).  

Niestety mimo moich prób i efektu, który cieszy me oko jak przeglądam się w lustrze często gęsto kompletnie nie potrafię sfotografować - albo ja jestem lewus albo dziewczyny, które robię super zdjęcia makijażom mają jakieś nadprzyrodzone zdolności...Czasem po prostu ręce opadają jak oglądam efekty na komputerze - kolor zjedzony, brak głębi i lipa po całości. 

Niemniej jednak czasem uda się, że uchwycony makijaż nie woła o pomstę do nieba - tak też jest tym razem dlatego zamieszczam. 





Kolorystyka jak najbardziej na czasie - mogłabym się pokusić o porównanie do zachodu słońca niemniej jednak jedyne co ten makijaż z zachodem ma wspólnego to kolory ;). Na powiece mix cieni z inglota i kobo, brązowa kreska dzięki diamentowej kredce z avonu, a turkus zawdzięczamy kredce z essence :). 

Mimo iż kolory nie wpadające w me gusta to oczy lubią się z nimi bardzo dobrze i paradoksalnie lubię się tak malować jest wtedy takie świeższe i ładniejsze spojrzenie. 

Z naturą się nie dyskutuje i mimo wielkich chęci i uwielbienia do koloru różowego/niebieskiego/lila moja karnacja i kolor oczu się z tymi kolorami nie lubią ;).

Po dwóch tygodniach braku łączy w domowym zaciszu powracam do sieci ;) 

pozdrawiam
.biemi

piątek, 15 marca 2013

Promocja jest - zakupy sa !

Miałam się nie skusić, miałam nie kupować - nawet specjalnie tego nie planowałam ;). Przeglądając dziś rano obecne promocje w drogeriach stwierdziłam, a niech sobie będą ja i tak się tam nie wybieram ;) Niewielki zakup  - jednak dający radość :D. 



W moje ręce wpadł zachwalany tint za zawrotną ceną 8zł :) - te które lubią cienie KOBO to teraz mają możliwość zakupić je za 7zł każdy. Ostatnio u Mallene czytałam o tym żelu z Killys, a że jej paznokcie są rewelacyjną reklamą to sobie pomyślałam, że jak zakupię go to i ja takie będę mieć ;) - się zobaczy. 

Wy też ulegniecie obecnym 'gazetkowym' promocjom?? 
pozdrawiam
.biemi

niedziela, 16 października 2011

jesien na powiekach :)

Przedstawiam , delikatny dzienny makijaż, który jak dla mnie dobrze sprawdza się przy obecnej aurze. Makijaż oka wykonany brązem z paletki Storm do Sleeka :) brzoskwinia od KOBO nr 106 mono, i waniliowy cień inglota Matte 351, baza art deco, oraz nie do końca udana próba zrobienia idealnej kreski kremowym eye linerem E.L.F'a. Na rzęsach tusz Maybelline.










.biemi

niedziela, 31 lipca 2011

KOBO cienie FEEL ALIVE

Witam,

Przedstawiam Wam moje pierwsze cienie z KOBO, już je miałam możliwość kilka razy zaaplikować i dzięki temu mogę o nich kilka słów powiedzieć :). Cienie zakupiłam w Naturze za ok 26zł, ta mini paletka jest podobnie skonstruowana jak te z inglota, co mi bardzo odpowiada bo dzięki temu zyskałam kolejną podróżną paletkę :), można wyjąć pierwotne cienie i włożyć inne, ponieważ jest z magnesem.
Zdecydowałam się na zestaw o wdzięcznej nazwie FEEL ALIVE


kolory kojarzą mi się z lodami miętowo-malinowymi :)


w zieleni się zakochałam, natomiast róż.. uwielbiam róż ale kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że to nie dla mnie


Ogólna moja opinia o nich jest taka, że są OK, nie powaliły mnie ale też nie zniechęciły do próbowania innych cieni z KOBO, zielony cień jest bardziej miękki od różowego i też jego intensywność i krycie jest dużo bardziej zadowalająca. Teoretycznie w opakowaniu widać, że oba cienie są z małymi drobinkami, jednak róż po aplikacji je traci.

A makijaż w moim wydaniu z tymi cieniami prezentuje się tak :) trochę kolorów lata w ten deszczowy dzień:


nie jest jeszcze nawet na średnio-zaawansowanym poziomie w malowaniu, ale dla mnie efekt jest zadowalający :)



róż na powiecie staje się bardziej lila


trwałość z bazą pod cienie bardzo dobra, cienie nie obsypują się. Dla ciekawych polecam, inne zestawy również fajnie kolorystycznie połączone.

.biemi

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...